A ja nie wiem, czy dla mnie oglądać się godzi. Toż gołe dupy tu są! :D Niektórym to nie dogodzisz, co nie? ;) Czeszę się, że kulinarna tematyka zachowana, a nie tylko sodomia i gomoria. A co tam w kubaskach? Nalewka kawowa na kardamonie może?
No patrzaj, jak tu chłopu trudno dogodzić, no! Najpierw krzyczy, że chce gołe dupy, a potem, że sodomia ;))) No nie wytrzymam.
Napij sięże kawy tej tam - nalewkami się póki co nie trudnię, ale wiesz już chyba, że powstała Weekendowa Gorzelnia? Buru się ze mną zgodziła, że mógłbyś rdestówkę zapodać, hehe ;))))
Olaboga! Toż gdybym ja Weekendowe Gorzelnie uskuteczniał, to by potem ksiądz proboszcz do mnie pukał, czy nie umarłem aby, że tyle miesięcy na sumie niedzielnej nie widział mnie. Z drugiej strony, cała wioska by się u mnie schodziła żeby pokosztować, to może i na wójta zgłosić bym się mógł z takim sąsiedzkim poparciem? A rdestówkę, tarniówke to bym mógłbym, a jakże. Wiem, zrobim Tatowe biesiady pod hasłem "kto nalewki się napije, tego pomór nie wybije". Tygodniooweee bęędą!
No i widzi Antoni - swojacy poprą przez proboszczem, nie ma co strachać się bez potrzeby. A jak nie, to my z Buru pogadamy z nim, że masz ważną procentową misję wychowywania w smakoszostwie ;) A Tutulo może i jakieś nowe recepty na okoliczność podeśle?
O, procentowa misja, to ładne. Wzmacniające receptury czyprakowego tatula, tyz piknie! Przyjdzie nadrobić ;) No to jak nie ma niczego mocniejszego, to ja kawy siorbnę z tego bezecnego kubaska.
Piękne dzięki za dedykację... No cóż... D męska! Żałuję, że nie upierałem się do końca przy akcie żeńskim... no ale dobrze, że choć bez flaków, jak sugerował Antoni (Czołem Antoni!). A Wy tu tak od 12tej już o trunkach? Dla przyzwoitości do 13tej byście poczekali, a nie tak ludzi drzaźnić od rana...
Czołem, Gutku. No tak, relaksacja być musi, inaczej letko nie jest na tym łez i śliwowincji padole. Stakanek naszykowany. Nawet szmatą przetarłem z pajęczyny. Siadam na taboretku i czekam.
A to se weź przyszykuj jeszcze cosik do stakanka i na przegryzkie, bo tak noc całą na taboretku, to nudno i głucho do rana. A ja juterkiem skoro świt już cosik zapodam. Tylko koguta muszę przyprowadzić z kurnika, co by mię obudził o odpowiedniej porze.
Och, bynajmniej! Ja tylko powiedziałam, że tam taki goły pan stoi. A ona na to, że koniecznie musimy przy nim stanąć. No to stanęłyśmy ;)Cóż było począć... ;)
Oczko przyznaj ze uwazylas w tajemnicy nalweke i sie nie podzielilas, oj zapamietam juz! :D
Antek wymiata, kawowa nalewka na kardamonie, trzeba Go bedzie zmobilizowac do rdestowki, po przece lada dzien zacznie rdest wylazic spod zasp sniegu :-)
PS. Moze jednak lepiej zebym ja z proboszczem nie gadala, ale w kwestii nalewek stoje za Wami murem!
Polcia--->proszę się zachowywać!, co tak rżysz jak kobyła do siana? ;)))P
Basia--->uważyła? Nieee, co najwyżej uwaRZyłam ;)P (choć i to nie ;)) Ale jak uwarzę, a raczej nastawię, to mamy taki dil, że Ty od razu pojawiasz się w stolycy na degustacji ;) A Antoni niech się ogarnie i bierze do roboty. My już sobie pogadamy z proboszczem ;))
No dobra, Wy obstawiacie proboszcza, a ja powiercę dziurę w brzuchu dla tatula. Cholera, napisze człowiek głupot i potem trzeba się wić kiej ten piskorz. Skąd ja wytrzasnę przepis na nalewkę z rdestu? Chaliera ;)
No to będą kło-po-ci-ki... W Pałąkowej ostatnia moja nadzieja. Może choć powie dla mnie, jak ten rdest wygląda... Albo spróbuję się wykpić tarniówką, bo na nią recepturę od tatki wydębię. "Jak to, miała być rdestówka? O masz, a ja zrozumiałem, że tarniówka. Nooo, kochanieńkie, to trzeba było wyraźniej pisać!". ;)
Czyprak, bądź mężczyzną! Stań na wysokości zadania! ;) Potraktuj to jako wyzwanie ;)P Się mówi "a", to potem trzeba powiedzieć "mam ja dla Was rdestówkę, Drogie Panie" ;)))P
tak, a jak Basia polknela literke to od razu pod pregierz, co :-)))
Antoni, my do proboszcza, a Ty do Plakowej po przepis i nie ma ze boli. W najgorszym wypadku zadowolimy si edziewiecsilem, ale ten chyba koncem lata kwitnie, a czy my doczekamy?
No, tyciuśko, ma się rozumieć :P Po co miałbym wprowadzać kogoś w błąd? :D Czasem ubarwiam. O masz, Pałąkowa na ten przykład, nie ma dwunastu dziecków, a tylko dziewięciuch, ale lepiej się prezentuje 12, więc tak i napisałem, za co ona na mnie burmuszyła się, że źle jej życzę, i przez tydzień salcesonu dla mnie nie donaszała ;)
za chlewikiem, czy za stodolo, jeden ciul - baby Cie dopadna! zas z ta rezczywistoscia blogowa: Ty sie nie probuj Antoni od rdestowki wywinac, sliwowincja sie nie wykupisz :-D
Taje! W przyszłym tygodniu spróbuję namodzić czegoś, co by było w miarę wystarczająco absurdalne i pogięte. Co, pozwolę sobie na przechwałkę, przyjdzie mi bardzo łatwo. Ot, wystarczy, że spróbuję napisać coś mądrego i zaraz jakieś durnowate dziwadło się urodzi khekhe.
No ja właśnie odnoszę jakieś dziwne wrażenie, że na razie gadamy po próżnicy i nawet z próżnicą w stakanach. Polałbyś. A Pałąkowej to Ty się już nie narażaj, bo salceson to jedno, a drugie, to jak Basia dobrze podpowiada - dziatki można zaprząc do zbierania - i masz już z górki jak się patrzy ;)))
:D Bier, bier, kochanieńka. Baśka, nie pij tak łapczywie, bo Ci nogi odejmie! Moniko, a Ty wiesz, jak to fajnie, tak dawać się prosić laskom? Zemfi, a jak ja obyty mam być kiedy ja z Pałąkową najczęściej do czynienia mam, a z nią tak się nie da, bo zaraz ścierą przez kark smagnie i wypowie się na temat kondycji umysłowej, czy raczej jej braku, do czorta wyśle i potem nie tylko plecy bolą, ale i człowiek jakiś taki osołowiały robi się.
Ty Tak Antoni na tę Pałąkową nie narzekaj ;) Wszyscy wiedzą, że Ty w ukryciu do niej cholewki smalisz, mimo, że ona dzieciata i w ogóle. No i salcesonu da.
Nie gadałabyś tak gdybyś starego Pałąka widziała. Toż dla niego podpaść, to lepiej pod pekaes rzucić się albo Komarem po naszej szutrówce na pełnym gazie przejechać się bez siodełka.
Oj, mam ja dzisiaj z Was pociechę, laski! Chichram się i chichram jak kołowaty. A owóż i nowy gąsiorek, bo Baśka najwyraźniej na gulu jedzie :D A zakąsiłabyś, bo Cię zemgli!
Ot i podglądła! A tak dyskretnie podciągałem. Moniko, a co nie sączysz? Umocz ust korale, bo zimno czegoś. Zemfi, nawet tak nie pisz, bo jak stary Pałąk to przeczyta, to niechybnie niewinnie na śmierć niezawodną pójdę.
Oczko, o suchym pysku a i tak podsypiam jak widizisz :D Ale Zdrówko wobec tego :D Antosiu, a no zimno, 'Za tych co na morzu' w takim razie ;) A pałąk nie przeczyta, nie trafi do łoczka;)
Się Pałąkiem nie przejmuj. Powiemy, że pomroczność jasną mielim ;)
Basia, następnym razem siadamy pod stołem, jako i planowaliśmy w styczniu. Co tak spadać będziesz. Jeszcze tylko siniaków się nabawisz. Ale idźże dzieciaku spać, forma już nie ta chyba ;)
Moni, nie podsypiaj. Szturcham Cię przeca łokciem, a Ty co?
Trzymać rękę na pulsie żeby być na plusie, się wie. Idę i ja, bo późna noc, a do obrządku o świcie wstać mus. Do tego jeszcze comiesięczna kąpiel w balii wypada dziś. Bywajcie, kochanieńkie.
Jak mus to mus. Cóż poradzić. Ja jeszcze tylko sprzątnę ze stołu i spopod stołu, obchód zrobię tuitam i takoż na wyro. Spokojnej, a miłej, Misiaczki Wy Moje :)
Moniko, czuję się jakoś tak nieswojo, ciągle mnie coś swędzi, ale daje radę. Hehe, i ja setnie się bawiłem. A czyj to diadem z cyrkoniami, co go znalazłem dziś w kieszeniu kapoty? Którejś z Was, czy znalazłem po drodze? Bo nie pomnę ;)
Czekaj, czekaj! Coś mi świta, że mówiłeś co trzecie słowo: "Moja Królowo", ale mówiłeś to do każdej z nas. Ja myślę, że ten diadem po pijaku zakupiłeś celem obdarowania nim Pałąkową.
No tak, wstalam, wreszcie :-) ale co bylo, to bylo, calvados sie pilo! Ale cos mam wielkie podejrzenia, ze jednak Antoni nam polal jakis bezalkoholowy, bo nad zwyczaj dobrze sie czuje, choc ponoc tluklam kieliszki (pod stolem)...
Eeee! Antoni to dobry chłop, wprawdzie próbuje się wymigać od tego, od czego my mu nie pozwolimy, niemmniej jednak jestem pewna, że zawartość wczoraj jednak była mocna. Wszak zaprocentowała Twoim lądowaniem popod ;))
Tfu, tfu, odwoluje com insynuuowala, calvados przedni byl! Widac jednak niczego nie pamietam, bylam pewna ze dobrowolnie i o wlasnych silach poszlam do lozka (spac) :-)
Ło masz, to był piękny wślizg, że i te nasze piłkarze skopane nie powstydziliby się. Oni po prawdzie to żadnego nie powstydziliby się, bo żadnego nie umią, a nasza Baśka co? Jak ten Turbodynamomen, zawstydziła piłkarzy :D
Biedna Basia, śpi sobie pewnie słodko, a my tu dworowania odstawiamy (chociaż, no przecież tak było). Da nam jutro popalić, da. A piłkarze od następnego meczu na koszulkach w kolorze rabarbarowym będą miali wypisano "Baśka, przepraszamy".
Albo śpi, albo się wtarabani zara. Tak czy siak, ja już dzisiaj z wami nie piję. Jutro muszę być w formie, bo jajca nie będą chciały współpracować. A poza tym, wątrobie też się odpoczynek należy... przed weekendem ;)
Nie rozplotkowało, tylko świętą prawdę pisało. A w ogóle to o której się wstaje po hulaszczej wczorajszej nocy? ;) A dziś nie pite było nic. Patrzaj, o, jak palcem do nosa ładnie trafiam. Auć, nie w oko!
No ładnie! Ale ze mnie gospodyni. Se ja poszłam przed północą, wiecie, bo skoro pianie koguta wstać zamiarowałam. Wstałam jak koguta zaczęło boleć gardło od tegoż piania. Eh!
Balam sie troche odpowiadac na ten komentarz, bo jak znow Antoni kalwados da na stol, to bedzie sie dzialo. A jesliby tak nie postawil, to tez czuje ze mozemy poszalec ;-)
Boję się, że mnie świt może tu zastać, bo już miałam do wanny wskakiwać ;)
Słuchaj Basia, we Wro jest dworzec - taki biały z wieżyczkami. Stamtąd odjeżdżają ciapongi do Waw - wiem, bo przetestowałam niejednokrotnie w ciągu 1,5 roku ;) To wiesz...kasa, bilet i te sprawy, i z rana jesteś u nas :) Piknik zrobimy z prawdziwymi kieliszkami ;)
Czekalam, a jakze :) Fanem coli nie jestem, jednakze tylko tyle moze zaproponowac Wam dzisiaj... Ale nadzieja w Antonim lub Monice, ale Ty Oczku lepiej przygotuj kieliszki!
chaliera, to chyba Antoni sposepnial na mysl o tym, ze coke bedziemy dzisiaj do pucharow polewac... To moe skocze do monopolowego za rogiem? Nie maja tam nalewek rok dojrzewajacych niestety...
Wiesz co Basia, on to chyba tak sposępniał na wieść, że czekoladówka musi pół roku stać, nim przyjdzie pora na delektancję. Chyba więc nic dzisiaj tu po nas ;)))
Jak to króliki... ;) Baśka odpluszczyła jedno oko i mówi, noc święta, dzie ja będę po obcych landach śmigać, czort. No i pewnie zaśnie zaraz, bo dla doenergetyzowania się niczego nie łyknęła.
Wzięło Was na razgawory. Człowiek chciał się położyć wcześniej, bo z rana rozmowy na górze go czekają, to wstać trza było, bo jakieś hałasy z kuchni dolatują.
Jeszcze żebyście siedzieli przy czymś, a tutaj pusty stół. Ehhh ;)
A dziękuję Wam, Króliczki Moje Misiate. Powiem, że poszło całkiem nieźle, cóż jednak, skoro konkurencja duża... :) Walczę dalej, na innych rozmowach na górze i czekam :)
To trzymamy kciuki nadal, komisyjnie! Zyjecie tam?
A jeszcze sie pochwale ze marsale nabylam droga kupna. Nie ma jak Alma, choc mam wrazenie ze asortyment gorszy niz kilka lat temu, ale tez mozliwe ze woda sodowa uderzyla mi do glowy (to w kwestii zdrowego osadu:).
W smakowych to grillowaną makrelę mniamm. A w tych blaszannych? A, to normalnie, jak to przy Dniu Chłopa ;) 13, powiadasz? Ooo, to ja już zawczasu może poćwiczę dalsze zrwotki "O mój kochany rozmarynku, proszę rozkwitać".
Może poszły do remizy, wybory Mistera Północno-Wschodniego Południa miały być. Ja nie poszedłem, bo raz kiedyś przez przypadek zaszedłem do klubokawiarni jak Koło Gospodyń Wiejskich robiło pokazy zbiorów buraków i mnie wybrały najlepszym okazem, to teraz na takie wybory nie chadzam. No, echo, się orientuj ;) No dobra, to spotkanie z Giepperem przełożone, manikiur odwołany... Tak, 13 mam czas ;)
To wiesz, uwazaj na te wybory! Ale wierz mi, mister to troszke cos innego niz burak :) Manikiur zawsze w cenie.
Mam nadzieje, ze dziewczyny maja dobry wieczor, juz musze niestety uciekac, ale zostawie Was z taka ciekawostka: http://well.blogs.nytimes.com/2010/03/08/women-drinkers-gain-less-weight/?em
No właśnie, zdrowie Basia! Ja tam mam na dzisiaj dość pracy ;-) I Antoni rdestówkę utoczył, widziałaś? Tylko gdzieś się z nią zabunkrował i nawet nie piśnie :D
O jest akt :D
OdpowiedzUsuńNo, akt w pełnej krasie i to w dodatku z facetem w roli głównej :)
Wszak zamówienie przez panów składane było na męski ;)) To jest męski ;)
OdpowiedzUsuńA ja nie wiem, czy dla mnie oglądać się godzi. Toż gołe dupy tu są! :D Niektórym to nie dogodzisz, co nie? ;) Czeszę się, że kulinarna tematyka zachowana, a nie tylko sodomia i gomoria. A co tam w kubaskach? Nalewka kawowa na kardamonie może?
OdpowiedzUsuńNo patrzaj, jak tu chłopu trudno dogodzić, no! Najpierw krzyczy, że chce gołe dupy, a potem, że sodomia ;))) No nie wytrzymam.
OdpowiedzUsuńNapij sięże kawy tej tam - nalewkami się póki co nie trudnię, ale wiesz już chyba, że powstała Weekendowa Gorzelnia? Buru się ze mną zgodziła, że mógłbyś rdestówkę zapodać, hehe ;))))
Olaboga! Toż gdybym ja Weekendowe Gorzelnie uskuteczniał, to by potem ksiądz proboszcz do mnie pukał, czy nie umarłem aby, że tyle miesięcy na sumie niedzielnej nie widział mnie. Z drugiej strony, cała wioska by się u mnie schodziła żeby pokosztować, to może i na wójta zgłosić bym się mógł z takim sąsiedzkim poparciem? A rdestówkę, tarniówke to bym mógłbym, a jakże. Wiem, zrobim Tatowe biesiady pod hasłem "kto nalewki się napije, tego pomór nie wybije". Tygodniooweee bęędą!
OdpowiedzUsuńNo i widzi Antoni - swojacy poprą przez proboszczem, nie ma co strachać się bez potrzeby. A jak nie, to my z Buru pogadamy z nim, że masz ważną procentową misję wychowywania w smakoszostwie ;)
OdpowiedzUsuńA Tutulo może i jakieś nowe recepty na okoliczność podeśle?
O, procentowa misja, to ładne. Wzmacniające receptury czyprakowego tatula, tyz piknie! Przyjdzie nadrobić ;) No to jak nie ma niczego mocniejszego, to ja kawy siorbnę z tego bezecnego kubaska.
OdpowiedzUsuńMocniejsze zapodam juterkiem ;) Przyjdź ze stakanem, aby dużym ;)
OdpowiedzUsuńPiękne dzięki za dedykację... No cóż... D męska! Żałuję, że nie upierałem się do końca przy akcie żeńskim... no ale dobrze, że choć bez flaków, jak sugerował Antoni (Czołem Antoni!).
OdpowiedzUsuńA Wy tu tak od 12tej już o trunkach? Dla przyzwoitości do 13tej byście poczekali, a nie tak ludzi drzaźnić od rana...
Ach Gutku, bo my relaksację uskuteczniamy już od samego rana, co by się dobrze nastroić na dalsze godziny długiego dnia, hehe ;)
OdpowiedzUsuńCzołem, Gutku. No tak, relaksacja być musi, inaczej letko nie jest na tym łez i śliwowincji padole. Stakanek naszykowany. Nawet szmatą przetarłem z pajęczyny. Siadam na taboretku i czekam.
OdpowiedzUsuńA to se weź przyszykuj jeszcze cosik do stakanka i na przegryzkie, bo tak noc całą na taboretku, to nudno i głucho do rana. A ja juterkiem skoro świt już cosik zapodam. Tylko koguta muszę przyprowadzić z kurnika, co by mię obudził o odpowiedniej porze.
OdpowiedzUsuńNormalnie goły facet ;)))
OdpowiedzUsuńwidzę pupę ;P
OdpowiedzUsuńA kawy to już nie widzicie Drogie Panie? Gołe czteroliterowa dla Panów była przeznaczona ;P
OdpowiedzUsuńOooo to kawa jest w kubeczku?;)) Goła pupa się na oczka rzuciła;))
OdpowiedzUsuńSis, a ten kubeczek Twój taki fajowy?
No coś Ty, Siostra! Ja z takich bezwstydnych kubków nie pijam ;)) To Lipki jest... ten goły pan ;)
OdpowiedzUsuńSis, jasne jasne nie pijasz;))a kto gołego pana szukał w Gdańsku hę? ;)))
OdpowiedzUsuń...Princess! ;P
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaje,że Wy dwie kobitki małe :))
OdpowiedzUsuńOch, bynajmniej! Ja tylko powiedziałam, że tam taki goły pan stoi. A ona na to, że koniecznie musimy przy nim stanąć. No to stanęłyśmy ;)Cóż było począć... ;)
OdpowiedzUsuń:)))))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńOczko przyznaj ze uwazylas w tajemnicy nalweke i sie nie podzielilas, oj zapamietam juz! :D
OdpowiedzUsuńAntek wymiata, kawowa nalewka na kardamonie, trzeba Go bedzie zmobilizowac do rdestowki, po przece lada dzien zacznie rdest wylazic spod zasp sniegu :-)
PS. Moze jednak lepiej zebym ja z proboszczem nie gadala, ale w kwestii nalewek stoje za Wami murem!
Polcia--->proszę się zachowywać!, co tak rżysz jak kobyła do siana? ;)))P
OdpowiedzUsuńBasia--->uważyła? Nieee, co najwyżej uwaRZyłam ;)P (choć i to nie ;)) Ale jak uwarzę, a raczej nastawię, to mamy taki dil, że Ty od razu pojawiasz się w stolycy na degustacji ;)
A Antoni niech się ogarnie i bierze do roboty. My już sobie pogadamy z proboszczem ;))
No dobra, Wy obstawiacie proboszcza, a ja powiercę dziurę w brzuchu dla tatula. Cholera, napisze człowiek głupot i potem trzeba się wić kiej ten piskorz. Skąd ja wytrzasnę przepis na nalewkę z rdestu? Chaliera ;)
OdpowiedzUsuńByło nie wychylać się, tylko wychylać coś ;)P
OdpowiedzUsuńNo właśnie, nadgorliwie "y" dodało się i bez to cały jest ambaras. A że wychlałem też, to inaczej i być nie może :D
OdpowiedzUsuńPołykając literki, czy nie - my rzeczonej rdestówki i tak wyglądamy ;)))
OdpowiedzUsuńNo to będą kło-po-ci-ki... W Pałąkowej ostatnia moja nadzieja. Może choć powie dla mnie, jak ten rdest wygląda... Albo spróbuję się wykpić tarniówką, bo na nią recepturę od tatki wydębię. "Jak to, miała być rdestówka? O masz, a ja zrozumiałem, że tarniówka. Nooo, kochanieńkie, to trzeba było wyraźniej pisać!". ;)
OdpowiedzUsuńCzyprak, bądź mężczyzną! Stań na wysokości zadania! ;) Potraktuj to jako wyzwanie ;)P Się mówi "a", to potem trzeba powiedzieć "mam ja dla Was rdestówkę, Drogie Panie" ;)))P
OdpowiedzUsuńTak se się droczę, już mam pomysła i oczywiście preteksta żeby se jaja porobić.
OdpowiedzUsuńBędziesz sadził? ;)
OdpowiedzUsuńtak, a jak Basia polknela literke to od razu pod pregierz, co :-)))
OdpowiedzUsuńAntoni, my do proboszcza, a Ty do Plakowej po przepis i nie ma ze boli. W najgorszym wypadku zadowolimy si edziewiecsilem, ale ten chyba koncem lata kwitnie, a czy my doczekamy?
Palakowa, no!
OdpowiedzUsuńBedziesz sadzil rdesa, a pisalase ze masz pelno za stodola?
Chyba jaja będzie sadził - na patelni ;) Antoni to bałamutnik jeden. Ale nie wywinie się tak łatwo, nie Basia? :)
OdpowiedzUsuńZdarza się, choć niezmiernie rzadko, że zawartość mojego bloga odrobinkę nie pokrywa się z rzeczywistością. Ten tego, rdest mam za chlewikiem :D
OdpowiedzUsuńAle tylko odrobinkę, tak tyci , tyci, co? ;)P
OdpowiedzUsuńA! Za chlewikiem, nie za stodołą - no to insza inszość. Było tak od razu! ;))P
No, tyciuśko, ma się rozumieć :P Po co miałbym wprowadzać kogoś w błąd? :D Czasem ubarwiam. O masz, Pałąkowa na ten przykład, nie ma dwunastu dziecków, a tylko dziewięciuch, ale lepiej się prezentuje 12, więc tak i napisałem, za co ona na mnie burmuszyła się, że źle jej życzę, i przez tydzień salcesonu dla mnie nie donaszała ;)
OdpowiedzUsuńNo i masz Ty za swoje - tydzień bez salcesonu - to się nie godzi. Ale przynajmniej proboszcz był kontent, żeś post zachował ;)
OdpowiedzUsuńza chlewikiem, czy za stodolo, jeden ciul - baby Cie dopadna!
OdpowiedzUsuńzas z ta rezczywistoscia blogowa: Ty sie nie probuj Antoni od rdestowki wywinac, sliwowincja sie nie wykupisz :-D
Basia dobrze prawi - z babami Antoni to nie przelewki ;)
OdpowiedzUsuńChaliera! :D
OdpowiedzUsuńNo tośmy sobie wyjaśnili toitamto - teraz rdestówkę nastawiaj ino szybko, a potem stawiaj stakany na stół i wołaj nas z Basią. Przylecimy w te pędy ;)
OdpowiedzUsuńTaje! W przyszłym tygodniu spróbuję namodzić czegoś, co by było w miarę wystarczająco absurdalne i pogięte. Co, pozwolę sobie na przechwałkę, przyjdzie mi bardzo łatwo. Ot, wystarczy, że spróbuję napisać coś mądrego i zaraz jakieś durnowate dziwadło się urodzi khekhe.
OdpowiedzUsuńtak, szybko, jak ino mlode pedy rdestu spod zaspy sie wychyla!
OdpowiedzUsuńZdurniał tyś Antoni, głupot nie gadaj, bo jeszcze za mądrze wyjdzie i się nie połapiemy coijak ;))
OdpowiedzUsuńBasia, ja tam na rdeście się nie znam, alemże doczytała, że rzeczonego jest 150-300 gatunków. Antoni będzie miał roboty, że hoho! ;)
Szlag by to. Na samo skatalogowanie życia zbraknie. Nie martw się, Zemfi, gdyż wiadomo wszak, że chcieć to jedno, a móc to hoho.
OdpowiedzUsuńChciej móc! - i wszystcy będą w niebie - od rdestówki, ma się rozumieć ;)
OdpowiedzUsuńAntoni, sam pisalez ze taje, to chcby jeden gatunek rdestu namierzysz co?
OdpowiedzUsuńBo widzisz wyraznie, ze my sie z Oczkiem nie poddamy tak latwo :-)
Że się, ekhem powtórzę - z babami nie przelewki. Jak się uprą, to nie ma totamto ;)
OdpowiedzUsuńDam radę, taki jest plan. Będę dzielny normalnie jak kapitan Klos albo i pies Cywil. Ale jak to nie przelewki? Toż właśnie przelewki :)
OdpowiedzUsuńNie przelewki z nalewkami ;) Jak nalejesz, to wtedy przelejesz z pełnego w puste, co by próżnym nie było ;)
OdpowiedzUsuńCo tu gadać po próżnicy, trzeba polać aby przelać i w próżność nie popaść z przelania.
OdpowiedzUsuńa moze Ty Antoni podpytaj Palakowej, zaprzegnie dzieciaki do zabawy i nazbieacie rdestu az sie patrzy!
OdpowiedzUsuńZabawę to one mieć będą jak my tej nalewki napijemy się i gromko śpiewać będziem o rozmarynie :D
OdpowiedzUsuńNo ja właśnie odnoszę jakieś dziwne wrażenie, że na razie gadamy po próżnicy i nawet z próżnicą w stakanach. Polałbyś. A Pałąkowej to Ty się już nie narażaj, bo salceson to jedno, a drugie, to jak Basia dobrze podpowiada - dziatki można zaprząc do zbierania - i masz już z górki jak się patrzy ;)))
OdpowiedzUsuńProszsz. Kalwadosik z cymamonem może być? Ups, zaraz każą jeszcze recepturę podać ;)
OdpowiedzUsuńBiorę wszystko! ;) Dajesz! ;)
OdpowiedzUsuńJak polewasz i jak dobrze zgrzeje, to sie obedzie bez receptury!
OdpowiedzUsuńMy sie jeno napic chcialysmy i po to bylo pisac 40sci komentarzy :D
Daję. Kalwados razzz ale trzy razy kuchnia wyda.
OdpowiedzUsuńNo właśnie w tym cały ambaras - narobił ochoty, a teraz się wymigać chce.
OdpowiedzUsuńKiedy daję!
OdpowiedzUsuńno wydala kuchina, nareszcie. Mniam, ale grzeje, czuje ze mnie zaraz do wprost do sypilni zaniosa :-)
OdpowiedzUsuńEj, kochani, pozwolicie, że się wtrącę - Antoni drogi, Ty się kobietom każesz tyle prosić? Nie godzi się, no :D
OdpowiedzUsuńNo i co sie drze, ha? Bierę przeca!
OdpowiedzUsuńA bo widzisz Moni - chyba musimy zaaplikować Antoniemu siakiś sawuawiwr jak z babami postępować. Bo on jakiś zdaje się nieobyty ;))
OdpowiedzUsuńJezusicku, nie nadążam, dopiero co próbowały recepta wydębić a tu już piją :D ale to już bardziej rozumiem :D
OdpowiedzUsuń:D Bier, bier, kochanieńka. Baśka, nie pij tak łapczywie, bo Ci nogi odejmie! Moniko, a Ty wiesz, jak to fajnie, tak dawać się prosić laskom? Zemfi, a jak ja obyty mam być kiedy ja z Pałąkową najczęściej do czynienia mam, a z nią tak się nie da, bo zaraz ścierą przez kark smagnie i wypowie się na temat kondycji umysłowej, czy raczej jej braku, do czorta wyśle i potem nie tylko plecy bolą, ale i człowiek jakiś taki osołowiały robi się.
OdpowiedzUsuńTy Tak Antoni na tę Pałąkową nie narzekaj ;) Wszyscy wiedzą, że Ty w ukryciu do niej cholewki smalisz, mimo, że ona dzieciata i w ogóle. No i salcesonu da.
OdpowiedzUsuńNo to przechylamy!
Monika, wytlumacze Ci szybko: 40 wpisow po to by kuchnie o nalewke poprosil i co Ty na to?
OdpowiedzUsuńLapczywie, a jak dobra to co po kropelce? A niech ci bedzie!
Oczko, widzisz trezba Go bylo sciera, a my tu po dobroci...
Nie gadałabyś tak gdybyś starego Pałąka widziała. Toż dla niego podpaść, to lepiej pod pekaes rzucić się albo Komarem po naszej szutrówce na pełnym gazie przejechać się bez siodełka.
OdpowiedzUsuńOczko, toz to Tys tajemnice nam wyjawila, a skad my niby mamy wiedziec czyje tak naprawde te Palokowej dzieci som?
OdpowiedzUsuńWuaśnie, Basia! My to chyba jednak za dobre. Nagadamy się jak do harmonii głuchy, żeby po kropelce ino dostać. Eh!
OdpowiedzUsuńAntoni, a nie wiem, ale właśnie widzę, że chyba fajnie ;)
OdpowiedzUsuńBasia, no ja na to, ż elepiej późno niż wcale :D
Oj, mam ja dzisiaj z Was pociechę, laski! Chichram się i chichram jak kołowaty. A owóż i nowy gąsiorek, bo Baśka najwyraźniej na gulu jedzie :D A zakąsiłabyś, bo Cię zemgli!
OdpowiedzUsuńAno my pewności nie mamy. Ale Pałąkowa to chyba tak bezinteresownie tej kułbasy nie daje Antoniemu ;)
OdpowiedzUsuńKołowotay, bo żeś przechylał sam skrycie, ot co.
Zmieszałam wino ze śliwowincją i kalwadosem. Już mi się literki mieszają ;)))
OdpowiedzUsuńMoni, a Ty co? Tak o suchym pysku? Siadaj!
Ot i podglądła! A tak dyskretnie podciągałem. Moniko, a co nie sączysz? Umocz ust korale, bo zimno czegoś. Zemfi, nawet tak nie pisz, bo jak stary Pałąk to przeczyta, to niechybnie niewinnie na śmierć niezawodną pójdę.
OdpowiedzUsuńa co myslal, mam sledzie na podoredziu!
OdpowiedzUsuńi spadla pod stol, spijcie dobrze, jak to bylo: kukuleczki kochane?
cmok na noc :-)
(tylko uwaga, troche calvadosem czuc)
Szkodzi nic, wszystkie waniajem :)
OdpowiedzUsuńOj Antoni, nie strasz Palakiem, bo ponoc w Koszelewie tylko niektorzy komputery maja i to dzieki letnikom (a przepraszam, dzieki letnikom to Worda:)
OdpowiedzUsuńTo juz dobrej!
Oczko, o suchym pysku a i tak podsypiam jak widizisz :D Ale Zdrówko wobec tego :D
OdpowiedzUsuńAntosiu, a no zimno, 'Za tych co na morzu' w takim razie ;) A pałąk nie przeczyta, nie trafi do łoczka;)
Nie no "za tych co na morzu" to i ja musze Moniko, i co ze spaniem bedzie?
OdpowiedzUsuńSię Pałąkiem nie przejmuj. Powiemy, że pomroczność jasną mielim ;)
OdpowiedzUsuńBasia, następnym razem siadamy pod stołem, jako i planowaliśmy w styczniu. Co tak spadać będziesz. Jeszcze tylko siniaków się nabawisz. Ale idźże dzieciaku spać, forma już nie ta chyba ;)
Moni, nie podsypiaj. Szturcham Cię przeca łokciem, a Ty co?
Spanie samo przyjdzie Basia ;)
OdpowiedzUsuńJa tam wolę na zimne chuchać i mieć większe prawdopodobieństwo dożycia do lata. Ooo mój kochanieńki rozmaryynieee, a rozwijaj sięęę!
OdpowiedzUsuńW sumie racja. Bo kto rdestówki nam wtedy zrobi? ;)
OdpowiedzUsuńA to Twój okieć oczko, a ja tak dumałam że to ta flaszeczka co to ją przyniosłam za pazuchą jeszcze w bok uwiera :D
OdpowiedzUsuńTę tą już przechwyciłam, to okieć jest, ani chybi ;)
OdpowiedzUsuńdobrou noc rzekla i oddalila sie z calvadosem potajemnie stokroteczki Wy moje.
OdpowiedzUsuń:-)
Upojnej ;), dziecino! ;)
OdpowiedzUsuńPapatki! :P
OdpowiedzUsuńO, łoczku, to już niedobrze jak flaszki upilnować nie może, dobranoc Państwu :D ale jak ty przechwyciłaś to jeszcze ujdzie ;)
OdpowiedzUsuńOczko czujna jest i ma oczko na całe swe gumno :D
OdpowiedzUsuńBo to wszystko trza mieć na oku, co by trzymać rękę na pulsie ;)
OdpowiedzUsuńTrzymać rękę na pulsie żeby być na plusie, się wie. Idę i ja, bo późna noc, a do obrządku o świcie wstać mus. Do tego jeszcze comiesięczna kąpiel w balii wypada dziś. Bywajcie, kochanieńkie.
OdpowiedzUsuńChociaż ty jedna trzeźwym okiem patrzysz na to wsystko :D
OdpowiedzUsuńDobra, najmilejsi, to na dobre sny i DOBRANOCKA :)))
Antoni, to dziś ten dzień - kompiel - a daj ty znać czyś ty przeżył !
OdpowiedzUsuńDobrej nocy Państwu :-)
Jak mus to mus. Cóż poradzić. Ja jeszcze tylko sprzątnę ze stołu i spopod stołu, obchód zrobię tuitam i takoż na wyro. Spokojnej, a miłej, Misiaczki Wy Moje :)
OdpowiedzUsuńtosmy Ci Oczku pod stolem troche nasmiecili, co?
OdpowiedzUsuńale mialam z Wami wczoraj ubaw :-) i chyba Wy tez zreszta...
Dwa stakany były się zbiły, to chyba wtedy, kiedy się osunęłaś pod ten stół. Nie szkodzi. Sprzątnęłam. Humor ważniejszy niż szkło ;)
OdpowiedzUsuńMoniko, czuję się jakoś tak nieswojo, ciągle mnie coś swędzi, ale daje radę. Hehe, i ja setnie się bawiłem. A czyj to diadem z cyrkoniami, co go znalazłem dziś w kieszeniu kapoty? Którejś z Was, czy znalazłem po drodze? Bo nie pomnę ;)
OdpowiedzUsuńCzekaj, czekaj! Coś mi świta, że mówiłeś co trzecie słowo: "Moja Królowo", ale mówiłeś to do każdej z nas. Ja myślę, że ten diadem po pijaku zakupiłeś celem obdarowania nim Pałąkową.
OdpowiedzUsuńNo tak, wstalam, wreszcie :-) ale co bylo, to bylo, calvados sie pilo! Ale cos mam wielkie podejrzenia, ze jednak Antoni nam polal jakis bezalkoholowy, bo nad zwyczaj dobrze sie czuje, choc ponoc tluklam kieliszki (pod stolem)...
OdpowiedzUsuńEeee! Antoni to dobry chłop, wprawdzie próbuje się wymigać od tego, od czego my mu nie pozwolimy, niemmniej jednak jestem pewna, że zawartość wczoraj jednak była mocna. Wszak zaprocentowała Twoim lądowaniem popod ;))
OdpowiedzUsuńTfu, tfu, odwoluje com insynuuowala, calvados przedni byl!
OdpowiedzUsuńWidac jednak niczego nie pamietam, bylam pewna ze dobrowolnie i o wlasnych silach poszlam do lozka (spac) :-)
Owszem poszłaś spać, ale czy dobrowolnie - polemizowałabym. Kalwadosik zwalił Cię z nóg - dość perswazyjnie ;)
OdpowiedzUsuńNo, i tak malowniczo, lotem kosząco-wygibaśnym ziuuuuch!
OdpowiedzUsuńTeż widziałeś?!!!! :)))
OdpowiedzUsuńŁo masz, to był piękny wślizg, że i te nasze piłkarze skopane nie powstydziliby się. Oni po prawdzie to żadnego nie powstydziliby się, bo żadnego nie umią, a nasza Baśka co? Jak ten Turbodynamomen, zawstydziła piłkarzy :D
OdpowiedzUsuńA gdzieś Ty się Basia obudziła? Nie pod stołem? No, to raczej nie do łóżka ;-)
OdpowiedzUsuńAntoni, uff, kamień z serca!
Antoni---> o tak, tak! Zawstydziła na amen. Teraz to już nawet na boisko nie wyjdą.
OdpowiedzUsuńMoni--->do wyra to jażem ją zaprowadziła, jak już uprzątnęłam na stole i te dwa stłuczone stakany do śmieci wyrzuciłam.
Biedna Basia, śpi sobie pewnie słodko, a my tu dworowania odstawiamy (chociaż, no przecież tak było). Da nam jutro popalić, da. A piłkarze od następnego meczu na koszulkach w kolorze rabarbarowym będą miali wypisano "Baśka, przepraszamy".
OdpowiedzUsuńAlbo śpi, albo się wtarabani zara. Tak czy siak, ja już dzisiaj z wami nie piję. Jutro muszę być w formie, bo jajca nie będą chciały współpracować. A poza tym, wątrobie też się odpoczynek należy... przed weekendem ;)
OdpowiedzUsuńI ja wstrzemięźliwość zachować muszę. Pół litra na stojaka i lulu :D
OdpowiedzUsuńZa jednym zamachem ;)
OdpowiedzUsuńŻeby czasu nie tracić po próżnicy ;)
OdpowiedzUsuńDobrze gadasz! Tymczasem!
OdpowiedzUsuńDoo-bra-noooc!
OdpowiedzUsuńI poszly spac wszystkie misie, czyzby upolojone jakim trunkiem?
OdpowiedzUsuńAno da Wam popalic :-) ale przeprosiny przyjete, lecz tylko dlatego ze kororem rabarbarowym byly pisane.
Czyli dobré ráno?
O, proszę! Wpadłam jeszcze na momencik zerknąć czy nie trzeba kogoś do wyrka pogonić i co widzę? Spać Basia! Bo znów będą plotkować :D
OdpowiedzUsuńDobrou noc ;)
Sie to Oczko z Antoskiem rozplotkowalo...
OdpowiedzUsuńDziekuje Monika, juz lece :) I Tobie dobrou!
Nie rozplotkowało, tylko świętą prawdę pisało. A w ogóle to o której się wstaje po hulaszczej wczorajszej nocy? ;) A dziś nie pite było nic. Patrzaj, o, jak palcem do nosa ładnie trafiam. Auć, nie w oko!
OdpowiedzUsuńAntoni, nie w okoooo!
OdpowiedzUsuńPrzed osma nie wstaje, nie ma bata... Dobrze, ze cicho wtedy na gumnie :)
No ładnie! Ale ze mnie gospodyni. Se ja poszłam przed północą, wiecie, bo skoro pianie koguta wstać zamiarowałam. Wstałam jak koguta zaczęło boleć gardło od tegoż piania. Eh!
OdpowiedzUsuńBalam sie troche odpowiadac na ten komentarz, bo jak znow Antoni kalwados da na stol, to bedzie sie dzialo. A jesliby tak nie postawil, to tez czuje ze mozemy poszalec ;-)
OdpowiedzUsuńPS. Oko, ja nadal w WRO...
Boję się, że mnie świt może tu zastać, bo już miałam do wanny wskakiwać ;)
OdpowiedzUsuńSłuchaj Basia, we Wro jest dworzec - taki biały z wieżyczkami. Stamtąd odjeżdżają ciapongi do Waw - wiem, bo przetestowałam niejednokrotnie w ciągu 1,5 roku ;) To wiesz...kasa, bilet i te sprawy, i z rana jesteś u nas :) Piknik zrobimy z prawdziwymi kieliszkami ;)
Ktoś coś mówił o kalwadosie? Czy to echo grało? :D
OdpowiedzUsuńAha! zaczyna się! ;)
OdpowiedzUsuńNo i jak Oczko wykapane? Bilet i te sprawy mowisz, oj, oj :)
OdpowiedzUsuńJa to dzisiaj moge postawic tylko cole zero, z tym napojem to chyba nie bedzie zabawy...
Kalwados, kalwados odpowiedzialo echo :-)
Czekałaś, aż się wytalapię? ;) A tak! - w piżamie już siedzę, przezornie jednak poszłam się umyć ;)
OdpowiedzUsuńCola fuj! No chyba, że... w drinie Poli.
Echoooo, chooo, chooodź! ;)))
Czekalam, a jakze :)
OdpowiedzUsuńFanem coli nie jestem, jednakze tylko tyle moze zaproponowac Wam dzisiaj... Ale nadzieja w Antonim lub Monice, ale Ty Oczku lepiej przygotuj kieliszki!
A ja mam dziś smęcący nastrój, więc się nie odzywam żeby nikomu się nie udzieliło ;)
OdpowiedzUsuńJa to odnoszę dziwne wrażenie, że oni to chyba posnęli dzisiaj bezprocentowo ;)))
OdpowiedzUsuńA! jest nasz rdestowy ;))) Śliwowincji czy zabrakło, czy też chciałeś goździka dostać, a nie dali? Bo nie wiem skądże te smęty? ;))
OdpowiedzUsuńPrzydziałowe ;)
OdpowiedzUsuńPrzy...przy... co?
OdpowiedzUsuń...działowe :D
OdpowiedzUsuńNo to już wiem. A dalej? ;)
OdpowiedzUsuńZnaczy że co, że mam polać? ;)
OdpowiedzUsuńRozjaśnić niejasność. A i porozwijać też ;)
OdpowiedzUsuńEee, nie chce mi sięęę. Spaadam spaaać!
OdpowiedzUsuńchaliera, to chyba Antoni sposepnial na mysl o tym, ze coke bedziemy dzisiaj do pucharow polewac... To moe skocze do monopolowego za rogiem? Nie maja tam nalewek rok dojrzewajacych niestety...
OdpowiedzUsuńWiesz co Basia, on to chyba tak sposępniał na wieść, że czekoladówka musi pół roku stać, nim przyjdzie pora na delektancję. Chyba więc nic dzisiaj tu po nas ;)))
OdpowiedzUsuńNo to zyczmy sobie milej i spokojnej nocy i czekajmy na lepsze dni, musza takowe nadejsc :-)
OdpowiedzUsuńA pewnie, że muszą! Nie po to właśnie kupiłam rajty w grochy, żeby atak zimy mnie zaskoczył ;)))
OdpowiedzUsuńGdzie marsale nabyc droga kupna... Ty psotniku, juz myslalam ze nalejsesz szklaneczke :-)
OdpowiedzUsuńA rajty czarne?
Przyjedź, to powiem Ci gdzie ;)) Nawet rabacik 20% dam ;)P
OdpowiedzUsuńRajty kawowe. Kawa z mlekiem - jeśli uwzględniać w to białe grochy ;)
Puk puk, śpicie kwiatuszki? :-)
OdpowiedzUsuńMoniaa, bo namówisz! :D
OdpowiedzUsuńA to źle? ;-)
OdpowiedzUsuńA wątroba?!
OdpowiedzUsuńMa się rozleniwić? ;)
OdpowiedzUsuńNo dooobra, powiedzmy że Wam tylko miłych snów życzyć chciałam ;) rozmarynowych ;)
OdpowiedzUsuńTyz prowda. A, to może po szklaneczce ;) Faktycznie, co ma tak bezczynnie się marnować :D
OdpowiedzUsuńNo jak prowda to prowda, nie ma to tamto! To po szklaneczce i wątroba już intonuje.. ;)A miłe panie to dziś chyba rzeczywiście posnęły..
OdpowiedzUsuńJak to króliki... ;) Baśka odpluszczyła jedno oko i mówi, noc święta, dzie ja będę po obcych landach śmigać, czort. No i pewnie zaśnie zaraz, bo dla doenergetyzowania się niczego nie łyknęła.
OdpowiedzUsuńMatkozcórką, króliki? chyba już i na mnie pora, bo nie wiem czemu króliki.. :D
OdpowiedzUsuńA bo u mnie w jednym komentarzu Baśka przyznała się, że jest królikiem. ;)
OdpowiedzUsuńMobilnym trza być, Moni i mieć oko na inne strony, ot choćby czyprakowe - królik bystrzak nic Ci nie mówi? Znaczy masz zaległości ;)P
OdpowiedzUsuńno ja niestety lyknelam troche i prosze od razu si eprzyznalam, ze jestem krolikiem :-)) a macie mnie, niech prawda wyjdzie na jaw!
OdpowiedzUsuńNaści, kochanieńka, marchewki ;)
OdpowiedzUsuńno chwala niebioskom, ze Oczek mnei broni, toz to ja sie wczoraj przyznalam zem "krolik bystrzak" i widze ze obowiazuje to do dzisiaj :-)
OdpowiedzUsuńa czy cos jest na stole, szklo przyniesc?
Kubki blaszanne mam, może stykną?
OdpowiedzUsuńWzięło Was na razgawory. Człowiek chciał się położyć wcześniej, bo z rana rozmowy na górze go czekają, to wstać trza było, bo jakieś hałasy z kuchni dolatują.
OdpowiedzUsuńJeszcze żebyście siedzieli przy czymś, a tutaj pusty stół. Ehhh ;)
A żurawinówka to pies? Mata i pijta, bo się grzeje. Zemfi, a o czym chcesz gadać na tym stryszku, i z kim?
OdpowiedzUsuńSiakaś robota by się zdała - zechcieli ze mną gadać, to idę ;)
OdpowiedzUsuńOczku, powodzenia z tymi rozmowami!
OdpowiedzUsuńA huk: dziwisz sie, jak zurawinowka w blaszanych kubeczkach, to musi byc glosno :)
No to siup, za Oczkowe jutro!
Ekhem, to jeszcze awansem za pojutrze też i poniedziałek jeszcze ;))))
OdpowiedzUsuńA, królik bystrzak, to już jesteśmy w domu, mówiłam że przysypiam :D Zdrówko towarzystwa bo widzę że już w komplecie :)
OdpowiedzUsuńJa z kompletu się zaraz ulatniam jak bąbelki (lubię to słowo :))) z ruskiego szampana. Bawcie się, a pijcie ;)
OdpowiedzUsuńMoni, to zdrowko towarzystwa! A Antoni gdzie, bo w kubeczkach zaczyna byc widac dno...
OdpowiedzUsuńEch, ja się tyż pewnie ulotnię, bo coś mi tak ptaszki ćwierkają że jutro o 5 wstaję, hihi :D a może się nie kłaść..
OdpowiedzUsuńZdrówko Basia :)
OdpowiedzUsuńA Antoni to po flaszkę musi skoczył następną, jak tak od razu po kubku nalewa to ma!
Za jakieś 3 butelki Moni, powiesz jak Lec: "Późno już. Świta" ;)))
OdpowiedzUsuńOt, niby do Maciaszczyka nie za daleko, ale jednak. Świeżutki wypusk przytachałem.
OdpowiedzUsuńWierzyc sie nie chce, toz to Antoni mi z ust wyjal, chcialam psac, ze do Maciaszczyka to jednak chwilka jest :-)
OdpowiedzUsuńNo to siup! I prawie dobranoc.
No to jeszcze raz zdrowie Zemfi, żeby się powiodło. Ale o robocie na strychu gadać? Jakoś to dla mnie nie widzi się ;)
OdpowiedzUsuńCicho i spokojnie - temu na górze. A poza tym można powiedzieć, że byłam z głową w chmurach ;)) Np to siup w ten głupi dziób i branocka Towarzystwu :)
OdpowiedzUsuńUuu, tera to się będzie spać że hej. Dobranocka. Aaabo, jeszcze jednego na drogę weznę ;)
OdpowiedzUsuńNo to siup i dobranoc stokrotki,króliki również, a wypijcie jutro moją kolejeczkę bo pewnikiem nie dotrę tu jutro ..
OdpowiedzUsuńKororowych snów :)))
A i za rozmowy Oczko, coby owocne byli!
OdpowiedzUsuńI ja wychyle ostaniego, za Oczka jutro i za nasze dobre spanie!
OdpowiedzUsuńDobrej :)
A dziękuję Wam, Króliczki Moje Misiate. Powiem, że poszło całkiem nieźle, cóż jednak, skoro konkurencja duża... :) Walczę dalej, na innych rozmowach na górze i czekam :)
OdpowiedzUsuńTo trzymamy kciuki nadal, komisyjnie!
OdpowiedzUsuńZyjecie tam?
A jeszcze sie pochwale ze marsale nabylam droga kupna. Nie ma jak Alma, choc mam wrazenie ze asortyment gorszy niz kilka lat temu, ale tez mozliwe ze woda sodowa uderzyla mi do glowy (to w kwestii zdrowego osadu:).
... nigdy nieeee zagaaśnieee, niigdy nieee...
OdpowiedzUsuńMówiłaś coś? :D Przepraszam, mam tu ważną naradę i nie dosłyszałem :D
Ty czekaj, czekaj, mi nie zagasnie dopiero 13-go :-))
OdpowiedzUsuńTo co dzisiaj masz Antoni w kubeczkach ?
W smakowych to grillowaną makrelę mniamm. A w tych blaszannych? A, to normalnie, jak to przy Dniu Chłopa ;)
OdpowiedzUsuń13, powiadasz? Ooo, to ja już zawczasu może poćwiczę dalsze zrwotki "O mój kochany rozmarynku, proszę rozkwitać".
a 13, 13-sty, tylko ktory :-)
OdpowiedzUsuńrozmarynie, oj ba! Ale my poprosimy jednak o szklo moze...
A co ja u Zemfi szarogęsić się będę. Póki nie wróci z dżoginga popijem z gwinta. Abo co to my, parchate?
OdpowiedzUsuńZaraz zaraz, to nie 13 marca? A ja już spotkania biznesowe w sprawie zakontraktowanego rzepaku przesuwać zacząłem. :)
OdpowiedzUsuńa niech i bedzie z gwinta, zyje sie raz!
OdpowiedzUsuńmarca, marca powtorzylo echo :)
Oczko, Monika gdziesta so?
Może poszły do remizy, wybory Mistera Północno-Wschodniego Południa miały być. Ja nie poszedłem, bo raz kiedyś przez przypadek zaszedłem do klubokawiarni jak Koło Gospodyń Wiejskich robiło pokazy zbiorów buraków i mnie wybrały najlepszym okazem, to teraz na takie wybory nie chadzam.
OdpowiedzUsuńNo, echo, się orientuj ;) No dobra, to spotkanie z Giepperem przełożone, manikiur odwołany... Tak, 13 mam czas ;)
To wiesz, uwazaj na te wybory! Ale wierz mi, mister to troszke cos innego niz burak :) Manikiur zawsze w cenie.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze dziewczyny maja dobry wieczor, juz musze niestety uciekac, ale zostawie Was z taka ciekawostka:
http://well.blogs.nytimes.com/2010/03/08/women-drinkers-gain-less-weight/?em
A propos tego linku, a właściwie drugiej części: no i gdzie sprawiedliwość na tym świecie?
OdpowiedzUsuńHaha! Sprawiedliwość musi być!... po naszej stronie ;)
OdpowiedzUsuńAle, ale ! Sorencjo Antoni, wczoraj nie miałam jak, temu rozwinę dzisiaj rozmaryna za Dzień Chłopa.
Rozmowy na górze idą dobrze, dobrze, że nie pozwalacie na posuchę w blaszakach. Czujta się jak u siebie - moje szafki waszymi ;)
cmokam Was, Moje Misie Pysie
Co tam, misie kolorowe, nie dbacie dziś o linię? :-)
OdpowiedzUsuńOoo, Moni jest :-) A mnie sie zachcialo troche popracowac, w zwiazku z tym dzisiaj o linie nie dbam...
OdpowiedzUsuńA moze powinnam, bo jak wyczytalismy z Antosiem w NYTimes, konietom czasem szklaneczka wina sluzy (szkoda, ze brytyjskim facetom nie).
Ale zdrowie!
No właśnie, zdrowie Basia! Ja tam mam na dzisiaj dość pracy ;-) I Antoni rdestówkę utoczył, widziałaś? Tylko gdzieś się z nią zabunkrował i nawet nie piśnie :D
OdpowiedzUsuńA mnie wyjatkowo dzisiaj wciaglo, ale zawsze jutro bedzi emniej roboty :)
OdpowiedzUsuńAntoni wyraznie z Oczkiem pije i filtrowac sie ucza, no musi tak byc, bo niewyobrazalnie milcza :D
A zaraz ktos dwusetny komentarz puknie...