chwilunia... zdjęcie nie pokazuje że bomblował, ale jednak stan ten musiał zaistnieć z uwagi na późniejszy proces gotowania, tudzież pieczenia, czy czego tam, ha! więc jednak bomblnięcie było (;
Ojjj tam! Czepiasz się szczegółów, a ja... A ja... nawet jeśli bąbelki były, to przegapiłam oweż, gdyż byłam zajęta wraz ze szklanym obserwacją nad innym obiektem. No i teraz wyjdzie, że bąbelki same mnie utopią w talerzu ;)
Całkiem ostra fotka.
OdpowiedzUsuńoch niee! totalne zaskoczenie, jak mogłaś xD nie spodziewałam się czegoś TAKIEGO, dobrrrre (:
OdpowiedzUsuńzaszalałaś
OdpowiedzUsuńGrzegorzu--->i "bez miodu"
OdpowiedzUsuńKróliku--->sama się domagałaś. No to masz co chciałaś ;)P
Karotkowa--->ale nie ja trzymałam nóż w dłoni ;)
Naprawdę ostro! Krwista fotka;-)
OdpowiedzUsuńBrrr...;))
A smaczny był?
Ja jadłam może raz w zyciu, nie pamiętam smaku w ogole.
a no mam (:
OdpowiedzUsuńi dziękuję za tak krwiste zdjęcie, szkoda, że nie bombluje ;*
Oczko! no jak Ty tak króliczka mogłaś załatwić? i kto mi przyniesie prezencik za rok na wielkanoc?!
OdpowiedzUsuńSiostra--->na talerzu był posłuszny, sprawował się dobrze ;)
OdpowiedzUsuńKróliku--->no jakże on mam bomblować, skoro już wyzionął ducha? Ale wybrzydzasz! ;)PPP
Princi--->a Mikołaj Ci nie wystarcza? No wiesz! - zachłanna jesteś ;)P
i popsułas całą zabawę ;( no bo przecież nie o to chodzi, by złapać króliczka, ale by gonić go... i co teraz???
OdpowiedzUsuńOj Mafciu Droga! Uważaj, bo zadyszki od pogoni można dostać ;)
OdpowiedzUsuńRobi wrażenie. Prawie jak zupa u "kanibali"... :)
OdpowiedzUsuńMarcin, ja nie wiem, jak jest z tą zupą - jeszcze nie miałam okazji. Ale widzę, że Ty jesteś w temacie ;)))
OdpowiedzUsuńHa ha :) od małego jestem mięsożerny, więc nie pogardziłbym taką zupką (żart). :)
OdpowiedzUsuńChyba Cię rozczaruję - to jednak nie jest zupa... ;)
OdpowiedzUsuńnie wybrzydzam, nie wybrzydzam, co to to nie (:
OdpowiedzUsuńchwilunia... zdjęcie nie pokazuje że bomblował, ale jednak stan ten musiał zaistnieć z uwagi na późniejszy proces gotowania, tudzież pieczenia, czy czego tam, ha! więc jednak bomblnięcie było (;
Ojjj tam! Czepiasz się szczegółów, a ja... A ja... nawet jeśli bąbelki były, to przegapiłam oweż, gdyż byłam zajęta wraz ze szklanym obserwacją nad innym obiektem. No i teraz wyjdzie, że bąbelki same mnie utopią w talerzu ;)
OdpowiedzUsuń