piątek, 14 maja 2010

34. jak się masz... króliczku? ;)




królik dla... Królika ;P



16 komentarzy:

  1. Grzegorz Mełł15 maja 2010 00:43

    Całkiem ostra fotka.

    OdpowiedzUsuń
  2. och niee! totalne zaskoczenie, jak mogłaś xD nie spodziewałam się czegoś TAKIEGO, dobrrrre (:

    OdpowiedzUsuń
  3. Grzegorzu--->i "bez miodu"

    Króliku--->sama się domagałaś. No to masz co chciałaś ;)P

    Karotkowa--->ale nie ja trzymałam nóż w dłoni ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawdę ostro! Krwista fotka;-)
    Brrr...;))
    A smaczny był?
    Ja jadłam może raz w zyciu, nie pamiętam smaku w ogole.

    OdpowiedzUsuń
  5. a no mam (:
    i dziękuję za tak krwiste zdjęcie, szkoda, że nie bombluje ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Oczko! no jak Ty tak króliczka mogłaś załatwić? i kto mi przyniesie prezencik za rok na wielkanoc?!

    OdpowiedzUsuń
  7. Siostra--->na talerzu był posłuszny, sprawował się dobrze ;)

    Króliku--->no jakże on mam bomblować, skoro już wyzionął ducha? Ale wybrzydzasz! ;)PPP

    Princi--->a Mikołaj Ci nie wystarcza? No wiesz! - zachłanna jesteś ;)P

    OdpowiedzUsuń
  8. i popsułas całą zabawę ;( no bo przecież nie o to chodzi, by złapać króliczka, ale by gonić go... i co teraz???

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj Mafciu Droga! Uważaj, bo zadyszki od pogoni można dostać ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Robi wrażenie. Prawie jak zupa u "kanibali"... :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Marcin, ja nie wiem, jak jest z tą zupą - jeszcze nie miałam okazji. Ale widzę, że Ty jesteś w temacie ;)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Ha ha :) od małego jestem mięsożerny, więc nie pogardziłbym taką zupką (żart). :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Chyba Cię rozczaruję - to jednak nie jest zupa... ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. nie wybrzydzam, nie wybrzydzam, co to to nie (:

    chwilunia... zdjęcie nie pokazuje że bomblował, ale jednak stan ten musiał zaistnieć z uwagi na późniejszy proces gotowania, tudzież pieczenia, czy czego tam, ha! więc jednak bomblnięcie było (;

    OdpowiedzUsuń
  15. Ojjj tam! Czepiasz się szczegółów, a ja... A ja... nawet jeśli bąbelki były, to przegapiłam oweż, gdyż byłam zajęta wraz ze szklanym obserwacją nad innym obiektem. No i teraz wyjdzie, że bąbelki same mnie utopią w talerzu ;)

    OdpowiedzUsuń