niedziela, 25 lipca 2010

60. Kumoterstwo na kajakach




Wszystko zaczęło się od Jagódki, znaczy Basi. Rzuciła hasło, że będzie na kajakach, więc Kumoterstwo może przybyć na północny wschód w okolice Augustowa, celem wspólnego rozwijania rozmariana, i to wcale nie wirtualnego. Po deliberacjach został ustalony termin, miejsce i skład – prawie pełny: Buru - kajakiem, Moni - transportem mieszanym, Tosiek z Czesławem - na traktorze i oko - ciapongiem. A do wyżej wymienionych dodatkowo jeszcze bardzo wesołe towarzystwo kajakarzy wraz z latoroślą - bardzo żywotną, warto zaznaczyć ;)
Program był bardzo napięty: budowanie zamków z błota, tudzież uskutecznianie innych piaskowych knedli, kąpiel w Czarnej Hańczy, jagodowe zbieractwo leśne, rozpalanie ogniska, obalanie porzeczkówki (Basia, dziękuję), wiśniówki, agrestówki i jeszcze czegoś (niech Tosiek oświeci, fakt, faktem – mocne było) no i mafia! Moni i ja to miastowe babki, to wiadomo od razu, natomiast nikt się nie spodziewał kurtyzany z zarostem. No i cattanim była kobieta – anioł po prostu. Nawet testament spisała ;)
Dopisała pogoda, humory i niespożyte siły witalne bardzo małej młodzieży.
Było fajno, zatem raz jeszcze cmok, cmok!

Podpisano: Ciocia Gosia ;)

23 komentarze:

  1. Widać, że i fajno i smacznie:)
    I zdjęcia śliczne:)

    Buziol Sis:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Siostra, co to się działo! Szaleństwo jakby nie było. No i zostałam namaszczona na Supernianię, haha! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Byłem, ja tam normalnie byłem!!! Jak dla mnie - bombunia. Ale mam fajowe kumy!
    A Zemfi faktycznie, wzbudzała takie dobre uczucia w tej młodszej młodzieży, że szok. Tato w kąt, inne ciocie w kąt, tylko Oczko i Oczko.
    Zdjęcia cudne, jak zwykle. Kumy mają oko :)
    Jeszcze dodajmy, że Radziulis Czesław specjalnie na tę okazję traktorka na zielonioniuchno przemalował żeby lepiej widzialnym na drodze i nad Czarną Hańczą być.
    Ach, te naleweczki! To, co ja serwowałem z rodowych kryształów typu butelka po Bolsie, to był Duch Puszczy, czyli podlaska maciaszczykowa żytnia samogonka. Mocna? Oj, nie próbowałaś chyba łąckiej śliwowicy. Ta to przełyk wypala, choć i smaczna niepospolicie. Bimberek da się pić bez zapojki, choć z 60 procentów oprocentowania może i miał :) Mądra Buruuśka, oj, mądra, że przy ognichu nam tej łąckiej nie zapodała, bo jeszcze teraz byśmy nie wiedzieli, gdzie jesteśmy!
    Zakładam fanklub kochanieńkich Kum i koniec :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie i znowu mnie coś fajnego ominęło!
    :P
    Jędze :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ej Oczku jak dajesz linka do bloga to byś zaprosiła mnie bo czytać nie mogę :P Wstęp zakazany :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciociu Gosiu, masz Ty oczko, ale foty!
    Trunki rzeczywiście -najprzedniejsze - Basina porzeczkówka, śmiem twierdzić, już kultowa, Tośkowy Duch puszczy - oj mocny, ale dobry, ludność puszczańska widać talenta bibmrownicze posiada, "dziadowska" ;) wiśniówka Kasi i Andrzeja - miód malyna po prostu, a i cieszę się że agrestówka do gustu Wam przypadła :) Trunki przednie ale najprzedniejsze - towarzystwo - cudowni jesteście, co tu więcej gadać - ściskam mocno mocno i widzimy się niebawem, co? :))) :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale super! Kiedyś spływałam Czarną Hańczą i fajnie to wspominam. W takim gronie musiało być bardzo wesoło :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tośku--->pamiętałam ja, że to na życie jest. Ale pewna nie byłam, jak to dalej szło, dlatego potrzebowałam konsultacji. Zresztą sam słyszałeś, jak to z moim przyswajaniem informacji jest - jednym uchem wpadnie, drugim wyleci - Buru dwa razy musiała objaśniać historię kajakarstwa ;)

    Polcia--->wstęp tylko dla bractwa i siostrzeni. Taki kącik do dyrdymał. Zresztą bardzo zacny, przyznam :) Zresztą jak i Kumoterstwo :)

    Moni--->ja to wiedziałam, że będzie fajno, innego wyjścia nie było :) Czekam na znak, czy ciapong w poniedziałek, czy we wtorek.

    Ola--->było zacnie, chichrania było co nie miara :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ależ wam było fajowsko. I kajakami i winiaki i dzieciaki. No żyć nie umierać.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kajakami tylko Buru i jakby trochę Moni. Reszta z Kumoterstwa wybrała inny środek lokomocji w wersji traktor czy coś innego w podobie ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. No wiesz co czuję się pominięta!
    [foch]

    :P

    OdpowiedzUsuń
  12. Bo to jakieś tajne bractwo Polka. Jak nic. I to jeszcze na traktorze!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie rycz Pola. Dobry Tosiek już przedłożył zapytanie przy przaśnym, więc przy najbliższym obradach rady nadzorczej przy odpowiednim quorum podanie zostanie rozpatrzone.

    Narzeczona nie podjudzaj, bo się Poldek nakręci i wpadnie w histerię ;)P I odmówi smażenia naleśników, ha ha!

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie zaprzeczę, Karotkowa. Nie zaprzeczę :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bractwo bractwem a ja jakby Siostra jestem nie? I to bliźniaczka w dodatku ;))
    hyhy :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Ni mniej, ni więcej, Większa ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. czko, dzieki za wpis, zdjecia oddaja sedno sprawy, ale ze tez nikomu z nas nie przyszlo by w kajaku zapozowac lub zdjecie przy ognisku wyczarowac?

    Ale bylismy, bomba bylo Ciociu Gosiu :-)

    Tosiek nas niezle zagial nas Duchem Puszczy, a tu widze ze Lacko taz daje dobrze, nast. razem Wam opowiem jak zalatwilam sie tym na cacy :D

    Fanklub Kum zakladamy, co?

    OdpowiedzUsuń
  18. Basia, ale po diabła fanklub, skoro mamy kółko wzajemnej adoracji ;)))

    Z kajakami racja - ani jednego zdjęcia. Za to ja się przypominam o foto trzech kum na pożegnanie. Moja skrzyneczka czeka z utęsknieniem ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Uderz w stol Oczku, a nozyce sie odezwa :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Ale że co? Bo ja na stole mam tylko nóż i nie wiem, czy to źle, czy dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie boj sie noza, juz wszystko widze wiesz :-)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ba! Nie dość, że wiem, to jeszcze zobaczyłam :) Bardzo pysznie. Ciotkę klotkę też widziałam i kajaki jeszcze ;)

    OdpowiedzUsuń